Po drodze
Będę tam jeździł, daleeeko,
nawet – da Bóg – i co dnia.
Dla samej w sobie drogi,
a na jej końcu – ognia.
Dla skrawka brzozowej kory,
tego, co tak mi drogie.
Dla dzika, co miejsce porył,
abym mógł wskrzesić ogień.
I chociaż z kalendarzy,
wiatr kartki zerwie, porwie…
Będzie się płomyk żarzył,
a mnie, po drodze
z ogniem.
Janusz Andrzejczak